Lacrimosa - "Elodia"

Lacrimosa - "Elodia"
Gatunek: rock gotycki/metal symfoniczny
Data premiery: 6.07.1999
Wydawca: Hall of Sermon
Pochodzenie: Szwajcaria
lacrimosa.com

Utwory:
Akt 1
1. Am Ende Der Stille
2. Alleine zu zweit
3. Halt Mich
4. The Turning Point

Akt 2
5. Ich Verlasse Heut' Dein Herz
6. Dich zu Töten Fiel Mir Schwer

Akt 3
7. Sanctus
8. Am Ende Stehen Wir Zwei


Muzycy:
Tilo Wolff - wokal, fortepian
Anne Nurmi - instrumenty klawiszowe, wokal
AC - instrumenty perkusyjne
Jay P. - gitara basowa
Sascha Gerbig - gitara rytmiczna
Gottfried Koch - gitara akustyczna
The London Symphony Orchestra
Hamburg State-Opera

Muzyka i słowa: Tillo Wolff, oprócz "The Turning Point" sł. Anne Nurmi, muz. Anne Nurmi, Tilo Wolff







Recenzje



Tomasz Beksiński, Tylko Rock 12/1999
 
Chyba najpiękniejsza płyta całej dekady. Łączy w sobie wszystko, co najbardziej kocham. Nie umiem o niej mówić ani pisać. Takie rzeczy się przeżywa.


Metal Hammer nr 7/1999

Dziś Lacrimosa jest chyba najbardziej kultowym zespołem gotyckim w Europie, świadczą o tym bardzo wysokie noty oraz wielkie zainteresowanie każdym ruchem zespołu. W chwili gdy świat obiegła wieść, że Tilo Wolff nagrywa nowy krążek swego zespołu w towarzystwie Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej, smak na usłyszenie efektów tej współpracy zwiększył się x-krotnie. Dziś, w chwili gdy album już jest, mam okazję rozkosznej konsumpcji tego dzieła przez duże D.

Zabieg wykorzystania orkiestry czy chóru w muzyce metalowo-gotyckiej nikogo już dziś nie dziwi, wytworzył się bowiem tego typu trend zwany metalem symfonicznym, jednak efekty przechodzą coraz to śmielsze oczekiwania. Tak jest w przypadku nowej płyty Lacrimosa, gdzie orkiestralność doskonale uzupełnia muzykę, nie dominuje, nie stanowi tła, ale właśnie uzupełnia. Czy jest to album klasyczny, ciężko powiedzieć, choć rzeczywiście w pewnym stopniu patenty klasyczne nieco zdominowały te płytę.

„Alleine zu Zweit”, za ten kawałek można zginąć, wspaniałe partie duetu Anne Nurmi – Tilo Wolff stanowią esencję tego utworu, doskonale wspartego klasycznym instrumentarium i ciężkimi gitarami. Wspaniały to utwór, myślę, że jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy w dorobku zespołu. Jednak to, że się wyróżnia, nie stanowi o tym, że cała reszta jest słabsza. Może jest trochę mniej przebojowa, jednak każdy track z tej płyty obnaża wprost fantastyczny talent kompozytorski Tilo. „Halt mich” to znów połączenie klasyki, w pewnym stopniu mozartowskiej z ciężkimi gitarami i pełnym pasji śpiewem. Jest też kilka spokojniejszych momentów, kilka fragmentów patetycznych, chóralnych („Dich zu boten fiel mir schwer”) oraz prawdziwie monumentalnych (ponad czternastominutowy „Sanctus”). Jest też ślad eksperymentów, który trochę zakłóca równowagę i harmonię tej płyty. Mam na myśli „The Turning Point” zaśpiewany przez Anne Nurmi w języku angielskim, choć bez wątpienia jest to dosyć absorbujący fragment tej płyty.

Podsumowując, jestem przekonany, że jest to wielki krok naprzód, moment dla muzy gotyckiej zwany inaczej kamieniem milowym. Kiedyś takie odczucia wzbudził we mnie Therion wraz ze swoim „Theli”. Lacrimosa pokazuje kolejny raz klasę, z pewnością nie ostatni.


Mystic Art 7/1999

Po raz kolejny szwajcarski duet Tilo Wolffa i Anne Nurmi, czyli Lacrimosa, udowodnił iż jest zespołem oryginalnym i nowatorskim. „Elodia”, bo taki tytuł nosi ich najnowszy album, nagrana została z udziałem London Symphony Orchestra (tak, tak - to właśnie ta orkiestra nagrała muzykę do „Gwiezdnych Wojen”) - zagrana, nagrana, skomponowana została w sposób otwierający przed zespołem bramy do muzycznej nieśmiertelności, nieograniczonej ramami przestrzeni, czasu i wymiaru. Nie myślcie jednak, że słychać tu tylko i wyłącznie orkiestrę, nie! - dźwięki skrzypiec, wiolonczeli czy kontrabasu stanowią raczej tło i harmonijnie współgrają z muzyką Lacrimosy, którą dobrze znamy z poprzednich płyt.

Do rzeczy jednak, cały album podzielony jest na trzy akty. Pierwszy z nich zawiera cztery utwory i jeśli można się o takiej muzyce wyrazić, iż jest przebojowa, to te utwory takie właśnie są. „Alleine zu zweit” macie okazję posłuchać na naszej płycie kompilacyjnej, zaś pozostałe utwory utrzymane są w podobnym gotycko-symfonicznym nastroju, pełnym ekspresji, przestrzeni, pasji i uczuć. Akt drugi i trzeci, a zwłaszcza trzeci są już nieco bardziej spokojne, symfoniczne, choć piąty na płycie „Ich verlasse...” pełen jest ostrego, wręcz hard rockowego grania i gitarowych solówek. Zgadzam się, że muzyka Lacrimosy jest zimna, wyrafinowana i raczej smutna… tak jak czarno-biała oprawa graficzna tych dźwięków, ale to właśnie jej zalety! Przecież tak nie gra nikt. Ta muzyka wymaga choćby małego skupienia, wrażliwości, wyobraźni, wówczas bez problemów można dostrzec jej piękno i głębię.
Barbara Mikuła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz