Arkona, Percival Schuttenbach i inni - relacja z koncertu

Wrocław, klub Alibi, 23.04.2014


Arkona - Wrocław, Alibi 23.04.2014

Folk metal to bardzo pojemne określenie. Sam folk może być bardzo różny w zależności od regionu, z którego się wywodzi, a metal też ma wiele odmian – kombinacji folku z metalem jest więc sporo. Pięć takich kombinacji można było usłyszeć 23 kwietnia we wrocławskim klubie Alibi. Każdy zespół zaprezentował swoje własne pojęcie takiej muzyki, a ich cechą wspólną jest to, że wszystkie mają w składzie co najmniej jedną panią i każda z nich w mniejszym lub większym stopniu udziela się wokalnie.

Jako pierwszy zaprezentował się krakowski Netherfell, najostrzejszy z całego zestawu. Muzyka grupy to połączenie melodyjnego death metalu z elementami folku (demo w całości do posłuchania tutaj), ale na żywo proporcje się zmieniają i dominuje ciężkie, agresywne granie, a elementy folkowe są tylko dodatkiem.

Warszawski Helroth gra bardziej melodyjną, skoczną odmianę folk metalu, w której sporo odniesień do muzyki irlandzkiej i szant, a wszystko to wzbogacone dźwiękami fletu, dudy i skrzypiec. Zespół zagrał chyba cały materiał z debiutanckiej EP-ki „Wataha”.

Czeski Silent Stream of Godless Elegy spośród zespołów, które zagrały tego wieczoru, jest najstarszy stażem i jednocześnie ma najmniej wspólnego z folkiem. Istniejąca od 1995 roku grupa gra melodyjny doom metal, który mógłby się spodować również fanom metalu gotyckiego. Chociaż głos Hany Hajdovej trudno zaliczyć do typowych gotyckich wokali. Nie wiem, czy to kwestia tego języka, ale każda czeska wokalistka barwą albo sposobem śpiewania przypomina mi Helenę Vondráčkovą. Swój krótki, półgodzinny set Czesi zakończyli polskojęzycznym utworem „Tańczyłabym”.

Następnie nadszedł czas na pierwszą z gwiazd wieczoru – w każdym razie właśnie tak został przez publiczność przyjęty zespół Percival Schuttenbach i tak też chyba się czuli jego członkowie. Ale o tym za chwilę. Idąc na koncert, po cichu liczyłem na to, że studyjna kolaboracja Percivala i Maszy Archipowej będzie miała swoją kontynuację na żywo i że wokalistka Arkony dołączy do grupy w trakcie wykonywania „Wodnika”. „Wodnik” był, ale partie Maszy zaśpiewała jej krajanka Christina Bogdanova (czy raczej wykrzyczała, bo to krzyczane partie były). Ze „Svantevita” zabrzmiał jeszcze numer tytułowy i „Satanael”, a z „Reakcji pogańskiej” dwa największe hity, czyli „Pani pana” i „Satanismus”. W międzyczasie usłyszeliśmy m.in. metalową aranżację tematu z „Dziecka Rosemary”, a na zakończenie „Motorbreath” Metalliki, tradycyjnie w wersji thrash-folkowej z wplecionym motywem z „Prząśniczek”.

Jednym z wyróżników Percivali jest to, że nie odgrywają tak po prostu utworów jednego po drugim, zawsze przemycają jakieś dodatkowe motywy, solówki, itp., dzięki czemu nawet ktoś, kto zna na pamięć ich twórczość, może być zaskoczony. I to się chwali, ale sens ma to tylko w przypadku pełnowymiarowego koncertu, czyli gdy jest się rzeczywistą gwiazdą wieczoru – wtedy jest czas na improwizację, wydłużanie utworów i zabawę muzyką. Gdy gra się skrócony set, wypada to wszystko trochę skondensować, inaczej dochodzi do takiej sytuacji, że w ciągu 50 minut zostało zagranych tylko pięć utworów, które znamy z płyt – trochę mało. Koncert skończył się, gdy wydawało się, że to dopiero połowa. Co nie zmienia faktu, że był to najlepszy z trzech występów Percivala, jakie do tej pory miałem okazję zobaczyć, choć zdaję sobie sprawę, że to w dużej mierze zasługa lepszego nagłośnienia, większej sceny, lepszych świateł i liczniejszej, a więc i głośniejszej niż zazwyczaj publiki.

Arkona - Wrocław, Alibi 23.04.2014

No, ale wiadomo, że to przede wszystkim Arkona tę publikę przyciągnęła. Rosjanie zaczęli grać o 23.15 (dość późna pora jak na środek tygodnia) i wtedy rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo, którego nieodłączną częścią było pogowanie, rytmiczne poklaskiwanie, ściany śmierci i crowd surfing z częstym lądowaniem na scenie (ochroniarz się nie nudził, co chwilę musiał wypraszać osoby, które przypadkowo znalazły się na scenie i nie zamierzały jej niezwłocznie opuszczać). Masza nawet nie musiała specjalnie zachęcać do ruchu – muzyka Arkony po prostu nie pozwala ustać w miejscu.

Arkona - Wrocław, Alibi 23.04.2014
Zespół był w przededniu wydania siódmej studyjnej płyty (recenzja tutaj), dlatego mieliśmy okazję przedpremierowo usłyszeć cztery nowe kompozycje. Poza tym set dość standardowy, z kawałkami znanymi, lubianymi i granymi już nieraz we Wrocławiu. Było więc „Ot Serdtsa K Nebu”, „Goi, Rode, Goi” i „Pamiat” (z tradycyjnym pląsem synchronicznym Maszy i Lazara), nie zabrakło też „Maslenitsy”, czyli najbardziej przebojowego przedstawiciela debiutanckiego albumu „Vozrozhdenie”. Trochę po macoszemu została potraktowana ostatnia płyta „Slovo”, z której zabrzmiało tylko „Zakliatie” (ale promowali ten krążek przez trzy lata, więc czas ustąpić miejsca nowym utworom), całkowicie natomiast pominięto „Leptę”. Końcówkę koncertu wypełniły największe hity – „Stenka na stenku”, „Yarilo” i na bis „Kupala i Kostroma”. Muzycy zrobili sobie jeszcze pamiątkową fotkę na tle publiczności i pożegnali się, tym razem definitywnie.

Godzina i piętnaście minut – tyle trwał ich występ, czyli krócej niż półtora roku temu w Firleju (relacja tutaj), ale zważywszy na późną porę i sporą dawkę muzyki, jaką zaserwowały cztery pozostałe zespoły, nie można mówić o niedosycie. A jeśli komuś mało, to już w listopadzie będzie kolejna okazja (a nawet trzy), żeby zobaczyć Arkonę w Polsce, tym razem w towarzystwie Eluveitie.

Setlista Arkony:

Yav
Ot Serdtsa K Nebu
Goi, Rode, Goi
Serbia
Zakliatie
Na Strazhe Novikh Let
Slavsya Rus
Zov Pustikh Dereven
Skvoz' Tuman Vekov
Pamiat
Maslenitsa
Stenka na Stenku
Yarilo
Kupala i Kostroma


Zdjęcia: Alibi
Więcej zdjęć


Podobne artykuły
Arkona - Yav - recenzja płyty
Therion, Arkona, Sound Storm, Heavenshine - Wrocław, Eter 8.12.2013
Percival Schuttenbach, Quo Vadis - Wrocław, Madness, 22.02.2013
Arkona, Dalriada, Darkest Era - Wrocław, Firlej, 14.10.2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz