Korn - "Follow the Leader"

Korn - "Follow the Leader"
Gatunek: nu metal
Data premiery: 18.08.1998
Wydawca: Immortal/Epic/Sony
Pochodzenie: USA
www.facebook.com/korn

Utwory:
1. It's on!
2. Freak on a Leash
3. Got the Life
4. Dead Bodies Everywhere
5. Children of the Korn
6. B.B.K.
7. Pretty
8. All in the Family
9. Reclaim My Place
10. Justin
11. Seed
12. Cameltosis
13. My Gift to You
Earache My Eye (ukryty utwór)


Skład:
Jonathan Davis – śpiew, dudy
James „Munky” Shaffer – gitara
Brian „Head” Welch – gitara
Reginald „Fieldy” Arvizu – gitara basowa
David Silveria – perkusja

Gościnnie:
Ice Cube - wokal w „Children of the Korn”
Fred Durst (Limp Bizkit) - wokal w „All in the Family”
Tre Hardson (The Pharcyde) wokal w „Cameltosis”
Produkcja: Steve Thompson, Toby Wright.

Porównaj ceny: CD | winyl







Recenzje


Metal Hammer nr 9/1998 (ocena 4,75)

Korn jest dziki, Korn jest zły, Korn ma bardzo ostre kły... a do tego jest brudny jak Święta Ziemia, psychodeliczny jak dzika świnia i zgrabny jak słoń w składzie porcelany. Na koniec tego zwierzyńca - płyta jest bardzo „krzywa”. Już tłumaczę - dużo tu dźwięków zagranych „obok”, a tym samym dziwnych i chorych. A do tego masa ciężkich, rwanych riffów w stylu starego Soundgarden. I następny bajer - kiedy wrzucicie płytę do odtwarzacza - wyskakuje liczba 25 kawałków. Jeśli jednak załączycie jedynkę, to gwarantuję, że do 13-ki nie usłyszycie nic. No może oprócz zmiany ścieżki co 5 sekund. Płyta więc w rzeczywistości zawiera 13 numerów. Za to ostatni utwór „My Gift To You” trwa ponad 15 minut i jest to swoiste jam session albo inaczej - dwa wałki rozdzielone miłą rozmową przy „kurzeniu”.

Ale wróćmy do całości. Brzmienie Korna jest bardzo specyficzne i szybko rozpoznawalne wśród całej masy „kornopodobnych” kapel. Bardzo ruszył mnie „Got The Life” (pójdzie na singiel) i „Children Of The Korn” (nagrany z... Ice Cube! - jak widać nie zaważyło to jednak na charakterze numeru).

Za okładkę Korn powinien dostać nagrodę Grammy - jest czytelna, prosta i genialna. A zarazem troszkę zjadliwie komentująca zawieszenie w prawach ucznia pewnego dzieciaka z pewnej szkoły w Stanach (o ile dobrze pamiętam). Reasumując - płyta na bardzo wysokim poziomie i nie możemy narzekać na nudę czy jednostajność – wręcz przeciwnie. Dla wielbicieli machineheadopodobnych postpunkowo-core'owych psychodelicznoschizofreniczno-scratchowych brzmień - a zresztą opisujcie sobie to brzmienie sami! – moje wypociny do niczego nie doprowadzą. Albo kupicie, albo nie - ja w każdym razie POLECAM!
(Pielok)



Metal Hammer nr 8/2002

Trzeci album i bez wątpienia mocno ugruntowana pozycja pośród wielkich gwiazd mocnego grania. Może jest to najważniejszy album, ale chyba nie najlepszy. Zresztą sam Jonathan Davis ma wątpliwości, co do tego czy rzeczywiście ten krążek miał takie znaczenie dla zespołu, jak się powszechnie uważa. Jeśli zaś chodzi o pozycję, jest to materiał, który bez wątpienia sprawił, że Korn stał się bardzo ważnym zespołem. Zespołem, który w końcu zaczął całe to numetalowe szaleństwo. 

Muzycznie nie jest źle, ale już od początku miałem wrażenie, że muzyka jest bardziej wypolerowana, brzmi zbyt czysto. W końcu „Got The Life” i „Freak On The Leash” można było zobaczyć o normalnej porze w prawie każdej telewizji muzycznej. Tak więc sami widzicie, że coś zaczęło się robić „nie tak”. Poza tym Korn nie bał się pokazać swoich fascynacji muzycznych, raczej odmiennych od tego, co gra sem zespół. Zaproszenie gości, takich jak Ice Cube. Fred Durst, to już zadziałało na wyobraźnię i pokazywało, że trzeba się z nimi liczyć. Kończąc, uważam, że jest to nie tyle ważny album od strony muzycznej, co od strony marketingowej. Krążek pokazujący, że pojawił się zespól, który nie ma zamiaru odpuścić i chce zająć znaczące miejsce na rockowym Olimpie.
(Piotr Szlachtowicz)














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz