Theatre of Tragedy - "Aegis"

Theatre of Tragedy - "Aegis"
Gatunek: gothic metal
Data premiery: 18.08.1998
Wydawca: Massacre Records/Morbid Noizz (PL)
Pochodzenie: Norwegia

Utwory:
1. Cassandra
2. Lorelei
3. Angélique
4. Aede
5. Siren
6. Venus
7. Poppaea
8. Bacchante

Skład:
Raymond I. Rohonyi - wokal
Liv Kristine Espenaes - wokal
Frank Claussen - gitara
Tommy Olsson - gitara
Lorentz Aspen - instrumenty klawiszowe
Eirik T. Saltrø - bas
Hein Frode Hansen - perkusja


Theatre of Tragedy - "Aegis"
Theatre of Tragedy - "Aegis" - kaseta, Morbid Noizz (PL), fot. The Metal Archives


Recenzja


Morbid Noizz nr 2/1998 (ocena 10/10)

Po tym co napisał w niemieckim Hammerze Robert Müller na temat najnowszej płyty Norwegów, będzie mi naprawdę trudno czymś was zaskoczyć, dlatego pozwólcie, że posłużę się kilkoma cytatami z jego wypowiedzi. „THEATRE OF TRAGEDY potrafi jak żaden inny zespół rozwinąć w swej muzyce rozpiętość relacji pomiędzy surowością barbarzyńskiej siły i czystym pięknem, czyniąc dialog między tymi przeciwstawnymi wartościami czymś wyjątkowym i urzekającym”. To o całokształcie twórczości, natomiast o „Aegis” wyraża się następująco: „Muzycznie ten album operuje kontrastami, ich łączenie zmusza mnie do wyznania, iż muzyka TOT wzniosła się na nowy poziom perfekcji. Mocne metalowe korzenie TOT ustąpiły teraz miejsca nowym estetycznym elementom: monotonne riffy zostały zastąpione przez melodyjną ornamentykę, wokal Raymonda jest dziś mroczny, profetyczny, ale jednocześnie rozerotyzowany. Liv Kristine ma nareszcie wystarczająco dużo miejsca, by pokazać swój olbrzymi potencjał tkwiący w jej pięknym głosie.” Jak zapewne już wiecie, tytuły kompozycji to imiona kobiet, jak należy to rozumieć: „Utwory jak 'Cassandra', 'Lorelei', czy 'Siren' świadczą nie tylko o tym, skąd Raymond czerpie inspirację dla swych tekstów - z mitów, bajek i legend, lecz przede wszystkim o tym, że swą uwagę ogniskuje głównie na roli kobiety w życiu jako inkarnacji piękna, obiektu pożądania, jak i zwodniczej sile prowadzącej niejednokrotnie do upadku. Raymond chce pokazać kobietę patrząc na nią z różnego punktu widzenia, jak powiada autor 'kobieta potrafi w pełni dowartościować życie, pozwala osiągnąć szczyt rozkoszy, ale co również często się zdarza, jest bramą, za którą rozpościera się bezkresna pustka smutku i cierpienia.” Swoje refleksje na temat „Aegis” Robert Müller podsumowuje w ten sposób: „Aegis to naprawdę przykład świetnej roboty, romans muzyki z eterycznym pięknem, festiwal wrażeń, choć wciąż jest w niej jednocześnie dynamit”. Naprawdę nic do tych słów nie można dodać, nic nie można ująć, bo „Aegis” to spotkanie z niebem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz