Iron Maiden - "No Prayer for the Dying"

Iron Maiden - "No Prayer for the Dying"

Gatunek:
heavy metal
Data premiery: 1.10.1990
Wydawca: EMI
Pochodzenie: Wielka Brytania

Utwory:
1. Tailgunner
2. Holy Smoke
3. No Prayer for the Dying
4. Public Enema Number One
5. Fates Warning
6. The Assassin
7. Run Silent Run Deep
8. Hooks in You
9. Bring Your Daughter... to the Slaughter
10. Mother Russia

Skład:
Bruce Dickinson - wokal
Dave Murray - gitara
Janick Gers - gitara
Steve Harris - gitara basowa
Nicko McBrain - perkusja

 
Iron Maiden - "No Prayer for the Dying" - reedycja 1998
„No Prayer For The Dying” to pierwszy album Iron Maiden od czasów „The Number of the Beast” nagrany w Wielkiej Brytanii. Album został zarejestrowany w mobilnym studiu The Rolling Stones (tym samym, o którym śpiewa Deep Purple w „Smoke on the Water”), które umieszczono w stodole na terenie posiadłości Steve’a Harrisa w Essex. 
 
To również pierwszy album z Jannickiem Gersem, który zastąpił Adriana Smitha. Gers został przyjęty do zespołu na dzień przed rozpoczęciem nagrań. 
 
Utwór „Bring Your Daughter… to the Slaughter” pierwotnie został nagrany przez Bruce’a Dickinsona na ścieżkę dźwiękową do filmu „Koszmar z ulicy Wiązów”. Numer spodobał się Steve’owi Harrisowi na tyle, że zaproponował Bruce’owi nagranie go na płytę Iron Maiden. I tak, zamiast na solową płytę Dickinsona „Tattooed Millionaire”, trafił na „No Prayer for the Dying”.


Wideoklipy








Recenzja


Rock'N'Roll nr 12/1990 (ocena: 3 7/8)

Nie będzie modlitwy za konających...

Paradoks. Album imponujący i degradujący zarazem. Sporządzony z najbardziej wyszukanych i równie pospolitych składników. Uszlachetniony i wykwintnie przyprawiony bigos ponury podany na złotej tacy.

Degradacja legendy? Jeśli tak, to zachowująca znamiona superklasy. Dokonująca się przez subtelny autoplagiat oraz atak pomysłów zaledwie dobrych i niejasnych jak niniejsze zdania, a nie wspaniałych i genialnych. A przecież nadal takich, jakich setki artystów heavy metal oczekują we łzach.

Po kilkunastu latach od startu i ośmiu pełnoprawnych albumach Iron Maiden wciąż ma najsolidniejszą sekcję rytmiczną, niezwykle sprawne i błyskotliwe gitary, trochę zanadto fantazyjne wokale oraz skłonności do chwalebnej rockowej epiki i lekko irytującego misteryjnego patosu. A i transfer gitarzysty (exit Smith, enter Gers) niewiele zmienia.

Ale dzisiaj ta misterna maszyneria zdaje się zawodzić. Nie wyzwala już napięcia Wrathchild”, energii „The Trooper” czy „Aces High”, ani potęgi „Phantom Of The Opera” czy „The Rime Of The Ancient Mariner”. Pracuje precyzyjnie i władczo, ale często dławi się niskooktanowym pokarmem. Tylko dwukrotnie zabija – dramaturgią i solówką w „No Prayer For The Dying” oraz pyszną szarżą gitar i basu w „Run Silent, Run Deep”. I tylko dwa razy kąsa – przebojowym zjadliwym „Holy Smoke” (znów telewangeliści!) i tradycyjnym, nieco efekciarskim finalnym tour-de-force „Mother Russia”.

„No Prayer For The Dying” to bardzo dobra najsłabsza płyta na koncie Iron Maiden. Wróży zmierzch bogów. Oby jak najkrótszy.
Krzysztof Wacławiak 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz