Percival Schuttenbach - "Strzyga" - recenzja

Percival Schuttenbach - "Strzyga" - recenzja
Gatunek: folk metal
Data premiery: 7.10.2016
Wydawca: Sony Music
Pochodzenie: Polska
www.percival.pl

Minął rok od premiery „Mniejszego zła”, a Percival Schuttenbach już serwuje nowy album. No, nie do końca. Nowe są tu raptem dwa utwory. „Marysia” to prosty, niespełna 3-minutowy kawałek, w którym typowo ludowy zaśpiew przeplata się z blackmetalowym wrzaskiem. Z kolei „Alhambra” to progresywna, 7-minutowa kompozycja, złożona z trzech części – pierwsza to taka mocniejsza hardrockowa ballada, w drugiej mamy lekko orientalny motyw zagrany na flecie i gitarze, a w trzeciej, najostrzejszej i najbardziej pokręconej, usłyszymy zarówno metalowe rapowanie (prawie rap-growling), jak i folkowe śpiewy.

Reszta krążka to mniej lub bardziej znane starsze kawałki nagrane na nowo. I tak mamy tu m.in. trzy numery, które po sieci hulają od dawna - „Buba”, „Rodzanice” (stworzony z myślą o Eurowizji) i „Sokol mi leta vysoko”. Ten ostatni nigdy nie został oficjalnie wydany, dwa pierwsze pojawiły się na EP „Postrzyżyny”. Jest też „Miesiąc”, znany dotąd tylko z czysto folkowego projektu Percival i w tamtym, akustycznym wydaniu prezentował się lepiej. W elektrycznej aranżacji traci sporo z pierwotnego uroku, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą, spokojniejszą część, bo druga to już taka wariacja, której wcześniej nie było.


Repertuar Percival i Percival Schuttenbach przenika się nie po raz pierwszy – akustyczne utwory Percivala (głównie pieśni ludowe) często pojawiały się później na folkmetalowych płytach Schuttenbacha i odwrotnie. Na „Strzydze” też znajdziemy kilka kompozycji, które wcześniej ukazały na albumach obu projektów – „Sargon” (pierwotnie na „Tutmesz-Tekal”, ale aż prosiło się o jakąś mocniejszą, bardziej energetyczną aranżację), „Rosa” (tutaj dla odmiany w bardzo delikatnej, fortepianowej wersji), „Pocałunek” i „Lazare”. Jeśli dodać do tego „Pani pana”, „Aziareczkę” i „Gdy rozum śpi” (ten ostatni już po raz trzeci na płycie Percival Schuttenbach), to okazuje się, że prawie połowa materiału ze „Strzygi” znalazła się wcześniej na „Reakcji pogańskiej”. Również prawie połowa utworów ukazywała się już co najmniej dwa razy , nieważne, czy w folkowej czy metalowej aranżacji. Po co nagrywać w kółko to samo? Nie widzę innego powodu, jak chęć pokazania się z najlepszej strony szerszej publiczności. „Strzyga” to wszak pierwsze wydawnictwo Percivali firmowane przez dużą wytwórnię, można się zatem spodziewać, że trafi do zupełnie nowych odbiorców. I to dla nich jest ta połowa albumu, stanowiąca coś w rodzaju „the best of”, ale bez pójścia na łatwiznę, bo wszystko zostało nagrane na nowo, nie ma więc mowy o żadnym kopiuj-wklej. Czy nowe wersje są lepsze, to już kwestia dyskusyjna – niektóre kompozycje zyskały, inne trochę straciły, jeszcze inne, takie jak „Pani pana” czy „Lazare” niewiele się zmieniły. Na plus zaliczyć należy znacznie lepsze brzmienie. Przede wszystkim wreszcie lepiej słychać wokale, które na poprzednich krążkach często zlewały się z gitarami. Teraz zostały bardziej wysunięte do przodu i nie ma już takich problemów ze zrozumieniem słów (o ile nie jest to growling).


Nie od dziś wiadomo, że Percival lubi sobie pożartować, dlatego na deser dostaliśmy zaskakujący, choć niektórym znany już z koncertów, cover piosenki „Wóda zryje banię” z repertuaru Braci Figo Fagot. Szkoda tylko, że w growlowanych zwrotkach zupełnie nie można zrozumieć tekstu.

„Strzyga” nie jest zatem pełnoprawną płytą, a raczej składanką, na której znalazło się kilka największych hitów plus kilka nowości i rarytasów. Warto jednak po nią sięgnąć chociażby dla tych dwóch premierowych nagrań, które z jednej strony wyznaczają nowy kierunek, z drugiej są w pewnym sensie powrotem do korzeni. Dwa poprzednie wydawnictwa – „Mniejsze zło” i „Svantevit” – były mocno metalowe, tutaj proporcje między metalem a folkiem, tudzież innymi gatunkami są odpowiednio wyważone. Jeśli taki będzie kolejny album, to może być bardzo ciekawie.



Podobne artykuły:

Percival Schuttenbach - "Mniejsze zło" - recenzja
Percival Schuttenbach - "Svantevit" - recenzja
Helroth - "I, Pagan" - recenzja
Alkonost - "Piesni bieloj lilii" - recenzja

Dołącz do nas na Facebooku, by być na bieżąco z premierami płytowymi i nie tylko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz