Queensrÿche - "Operation: Mindcrime"

Queensrÿche - "Operation: Mindcrime"


Gatunek:
progressive heavy metal/hard rock
Data premiery: 3.05.1988
Wydawca: EMI
Pochodzenie: USA
www.queensrycheofficial.com

Utwory:

1. I Remember Now
2. Anarchy-X
3. Revolution Calling
4. Operation: Mindcrime
5. Speak
6. Spreading the Disease
7. The Mission
8. Suite Sister Mary
9. The Needle Lies
10. Electric Requiem
11. Breaking the Silence
12. I Don't Believe in Love
13. Waiting for 22
14. My Empty Room
15. Eyes of a Stranger

Skład:

Geoff Tate – wokal, klawisze
Chris DeGarmo – gitary
Michael Wilton – gitary
Eddie Jackson – bas
Scott Rockenfield – perkusja



Recenzja


Magazyn Muzyczny, nr 10/1988 (ocena: 8/10):

Concept album to idea trącąca myszką i domena takich dinozaurów jak The Who czy Pink Floyd. Epickie opowiadania uzupełnione często naiwną ideologią zdewaluowały się z biegiem czasu, a ostatnia tego rodzaju próba w wykonaniu Rogera Watersa spotkała się z chłodnym przyjęciem. Jaki więc los spotka to nieco patetyczne, brawurowo zaaranżowane i wykonane heavymetalowe dzieło? Nie wiem, ale nie sądzę, by można było pominąć ten krążek milczeniem.

15 utworów, w tym dwa instrumentalne, przeplatane fragmentami rozmów i strzępkami informacji, tworzy nastrój podobny do nastroju orwellowskiej klasyki '1984'. Nic w tym zresztą dziwnego, bo główni bohaterowie to niebezpieczny maniak kierujący podziemnym, reakcyjnym ruchem rewolucyjnym, niejaki Doctor X, oraz normalny koleś z ulicy, imieniem Nikki, który bezwiednie znajduje się w mocy tego pierwszego. W finale „budząc się” z transu, Nikki nie wie, czy to co się zdarzyło, było jawą czy snem. Trzecia protagonistka tej historii to Sister Mary, prostytutka przeobrażająca się w zakonnicę (widziałem to już kiedyś w jakimś westernie).

Wnioski płynące z tego opowiadania pozostawiam do prywatnej oceny słuchających, gdyż Queensrÿche to przede wszystkim muzycy, a nie moralizatorzy. Muzyczna dyscyplina, znakomity warsztat, zaskakujące rozwiązania aranżacyjne (chórów nie powstydziłby się maestro Penderecki) i ta typowa dla grupy z Seattle pasja zamieniają album 'Operation: Mindcrime' w niepowtarzalne przeżycie estetyczne. Rzecz jasna brak jest na tej płycie przeboju na singiel i nie wiem jak szefowie EMI poradzą sobie z reklamą tak kompleksowego i mało komercyjnego dzieła, bo z góry wiadomo, iż popularne radiostacje zignorują wysiłek kwintetu Queensrÿche.

Swoją drogą nie da się LP 'Operation: Mindcrime' słuchać w dzień i to po kilka razy. Wysoki, wręcz histeryczny głos Geoffa Tate (pamiętacie Oskara z 'Blaszanego bębenka'?) wspomagany karkołomnymi szarżami zespołu prowadzonego przez gitarzystę Chrisa DeGarmo (pewne wpływy Iron Maiden są tu oczywiste) stanowią o klasie tego zespołu.
Romek Rogowiecki


Magazyn Muzyczny, nr 9/1989

Najlepszy concept album tej dekady. Jaka dramaturgia i jaki przepych aranżacyjny. Głos Geoffa Tate przeraża skalą i barwą. Bardzo dojrzałe dzieło nobilitujące heavy metal lat 80. Trudna, gęsta muzyka kryjąca w sobie wiele groźnego piękna. Są takie dni, że tylko ten album może znaleźć się na gramofonie i autentycznie „oczyścić” słuchacza swym majestatem i maestrią. 
Romek Rogowiecki

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz