Damageplan - "New Found Power”

Damageplan - "New Found Power”
Gatunek: groove metal
Data premiery: 10.02.2004
Wydawca: Elektra Records
Pochodzenie: USA

Skład:
Dimebag Darrell - gitara
Vinnie Paul - perkusja
Patrick Lachman - wokal
Bob "Bobzilla" Kakaha - bas

Utwory:
1. Wake Up
2. Breathing New Life
3. New Found Power
4. Pride
5. Fuck You
6. Reborn
7. Explode
8. Save Me
9. Cold Blooded
10. Crawl
11. Blink of an Eye
12. Blunt Force Trauma
13. Moment of Truth
14. Soul Bleed


Recenzja


Metal Hammer nr 2/2004 (album miesiąca)

Muzyka zawarta na płycie „New Found Power” to nic innego jak nowoczesny, świetnie nagrany i z polotem wykonany hard rock. Oczywiście, z firmowymi zagrywkami misiów z Pantery. Dopiero teraz słuchając Damageplan zacząłem zdawać sobie sprawę z faktu, że tak naprawdę Pantera krępowała ruchy braciom. No bo jak inaczej tłumaczyć fakt, że w nowym zespole grają niezwykle swobodnie, z polotem i żywiołowo? Płyta jest bardzo spójna, jednak w tym monolicie udało się muzykom Damageplan zawrzeć kilka niespodzianek. Królują tutaj utwory takie jak otwierający płytę „Wake Up”, „Explode”, „New Found Power” czy żywiołowy „Breathing New Life”. W niektórych fragmentach zespół zapuszcza się w rejony Black Label Society - „Blink Of An Eye” czy „Reborn”. Wobec takich ciężkich i trochę pokręconych utworów opozycję stanowią balladowy „Pride” czy stosunkowo prosty ,,Save Me” ze znakomitym przebojowym refrenem. W tych utworach za sprawą melodyjnego śpiewu Patricka kłaniają się wspomnienia grunge'u - słychać tu i Soundgarden i Alice in Chains. Na szczęście, nie ma mowy o kopiowaniu. Te elementy dodają tylko smaku muzyce. (…)

Zespół zgromadził na płycie aż 14 kompozycji, przeważnie dość rozbudowanych jak na 3-4 minuty trwania każdego utworu. Wyzwolenie z okowów poprzedniej grupy spowodowało chyba przypływ pomysłów. Bardzo dobre wrażenie robią aranżacje. Może nie są zbyt oryginalne, bo w Panterze część z nich już się pojawiła, jednak Damageplan podaje je w całkiem świeży sposób. (…)

Trzeba przyznać, że o ile sama muzyka jest ciężka jak diabli, to jednocześnie muzykom udało się z niezwykłą gracją połączyć elementy stare (hard rock, klasyczny metal, hard core) z nowoczesnymi aranżacjami i brzmieniem. Co zaś najważniejsze – ta muzyka jest szczera. Mogłem się spodziewać także większego ciśnienia komercyjnego. Tymczasem płyta jest zaskakująco trudno przyswajalna. W zasadzie, oprócz dwóch - trzech momentów, wokalista wydziera się, wyje, mruczy i mało sobie robi z kanonów wokalistyki. O tym, że ex-panterowcy popisali się nieziemsko, nie muszę dodawać. (…)

Są tu wszystkie potrzebne elementy - agresja, siła, technika, a także niesamowity, trochę mroczny i przytłaczający klimat. Trudno jednak powiedzieć, czy to już thrash metal, czy może death z domieszką hardrockowego feelingu. Niemożność jednoznacznego zaszufladkowania muzyki uświadamia także, że mamy do czynienia z jakością samą w sobie. Czyli w pełni ukształtowanym projektem. Korzeniami tkwiącym w tradycji, mury wznoszącym ku nowoczesności. Takie umiejętne korzystanie z muzycznej spuścizny wymaga dużego obycia ze strony zespołu i szacunku ze strony słuchacza.
Arek Lerch









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz