Sepultura - "Arise"

Sepultura - "Arise"

Gatunek: thrash metal
Data premiery: 25.03.1991
Wydawca: Roadrunner Records 


Utwory:
1. Arise
2. Dead Embryonic Cells
3. Desperate Cry
4. Murder
5. Subtraction
6. Altered State
7. Under Siege (Regnum Irae)
8. Meaningless Movements
9. Infected Voice

Skład:
Max Cavalera – wokal, gitara rytmiczna
Andreas Kisser – gitara prowadząca
Igor Cavalera – perkusja
Paulo Jr. – bas* (patrz niżej)


Ciekawostki


Tytuł

Tytuł „Arise” z założenia miał być przeciwieństwem szyldu Beneath The Remains – wspomina Max Cavalera. – Chciałem nawiązać w ten sposób do kolejnego kroku w ewolucji zespołu.

Okładka

Max Cavalera: W kwestii okładki zwróciliśmy się do Michaela Whelana, który przygotował dla nas cały zestaw projektów: jedyną rzeczą, jaką musiałem zmienić, był ten mózg. Oryginalnie widniało na niej jajo, co nie wyglądało zbyt metalowo. To jajo rujnowało cały klimat. (…) Michael wyjaśnił mi, że jajo to religijny symbol narodzin świata i dlatego je tam wstawił – chętnie jednak je wyciął. Zapytałem go, czy mógłby wstawić za nie coś innego, coś bardziej metalowego od jajka, zaproponował więc mózg. Zgodziłem się. Mózgi są przecież totalnie metalowe.
 
Bas

Chociaż Paulo Jr. jest wymieniony we wkładce, to partie basu na „Arise” nagrał Andreas Kisser. – Jest szeroko udokumentowane, że do „Chaos AD” Paolo nigdy sam nie nagrywał swoich partii na album – stwierdził Max Cavalera w autobiografii „Moje krwawe korzenie”. – Wcześniej obowiązkami rejestrowania basu dzieliłem się z Andreasem. Wyjątkiem była basowa solówka na końcu „Stronger Than Hate” na „Beneath The Remains”, którą nagrał Paolo.

Studio

„Arise” był nagrywany w słynnym Morrisound na Florydzie, studiu zasłużonym przede wszystkim dla rozwoju death metalu (powstawały w nim m.in. płyty Death, Morbid Angel, Obituary czy Deicide). Producentem płyty był Scott Burns, jednak ostateczne miksy to dzieło Andy’ego Wallace’a.
Monte Conner (Roadrunner): Kiedy Scott Burns przedstawił mi miks Arise, uznałem, że nie trzyma poziomu, a oczekiwania wobec tego albumu były przecież ogromne. To miało być najlepiej brzmiące wydawnictwo w ich karierze. Uważałem, że miks był nieco zbyt surowy i za mało dopieszczony. Po przylocie na Florydę i próbach podrasowania go wspólnie ze Scottem, które spełzły na niczym, w ponowny miks postanowiłem zaangażować Andy’ego Wallace’a.


Cytaty: Max Cavalera - Moje krwawe korzenie, Kagra 2013


Recenzje



Magazyn Muzyczny nr 7-8/1991 (ocena: 9/10)

Wiecie, z czego słynie egzotyczna Brazylia? Tak, macie rację, prześliczne brunetki, niekończące się plantacje kawy, niewolniczo-kamienne seriale TV, a w ostatnim czasie... no właśnie. Nie sądzę wprawdzie, by wszyscy mieszkańcy tego uroczego zakątka ziemi popadli w sepulturomanię i z dumą podziwiali artyzm rodzimego kwartetu, choć zespół swoimi kolejnymi płytami podbija serca i umysły coraz większej thrash-death-hardcore'owej rzeszy wielbicieli na całym świecie. Grupa ma na swoim koncie cztery albumy, z których największą popularnością cieszy się materiał wydany na LP „Beneath The Remains”, jak również ostatnia produkcja – krążek „Arise”.

Muzyka, w porównaniu z wcześniejszymi dokonaniami, stała się bardziej przejrzysta, aranżacyjnie doskonała. Nie musimy już wściekle gonić za pędzącym w nieznane zespołem. Mamy więcej czasu na podziwianie wielu atrakcyjnych i niepowtarzalnych rozwiązań, którymi z powodzeniem można by obdzielić kilkunastu innych wykonawców, mamy czas na zregenerowanie sił przed kolejną „bitwą” o utrzymanie równowagi stanu naszego ducha. Doskonała technicznie, wyrafinowana muzyka pełna siły, ekspresji i witalności, a jednocześnie naturalna i jakże spontaniczna świadczy o tym, że zespół poszukuje oryginalnych rozwiązań i eksperymentuje z brzmieniem. Duża w tym zasługa producenta Andy Wallace'a, który pomógł w zmiksowaniu całości i nadał tej płycie inny wymiar.

Album otwiera bardzo dynamiczny i szybki, przeplatany licznymi zmianami tempa i wartości rytmicznych utwór tytułowy. Kolejne numery, „Dead Embryonic Cells” i „Murder”, utrzymane są w podobnym klimacie. Sepultura działa niczym doskonała machina tortur, wciąż potęguje nastrój grozy i zła, otępia nas, omamia ciężką jazdą wściekłych riffów, bezwzględną sekcją rytmiczną, zaś całości dopełnia apokaliptyczny głos gitarzysty Maxa Cavalery.

Na nowej płycie znajdziemy więcej spokojnych kawałków poprzedzonych tajemniczymi i pełnymi grozy introdukcjami potęgującymi demoniczną atmosferę ciemności i strachu („Desperate Cry” czy „Altered State”). Atomowe uderzenie perkusji i brutalne riffy gitar swoją siłą i gęstością tworzą często wręcz monumentalną ścianę dźwięku, Każdy utwór zawiera w sobie żywioł, energię, brawurowe wykonanie, zaskakujące wolty instrumentalne, brzmieniową agresję, dramaturgię, niegłupi tekst.

Na LP „Arise” znajdziemy pierwiastki nasuwające u słuchacza skojarzenie z death, ale przede wszystkim jest to doskonała synteza thrash metalu i hard core'u. Założę się, że już wkrótce Sepultura dołączy do tzw. wielkiej czwórki thrashu, tymczasem otrzymaliśmy wyśmienity album.
Tomek Dolezich


Metal Hammer nr 5/1991 (ocena: 4/5)

Sukces Sepultury polega na tym, że ten zespół po prostu potrafi grać. Fakt ten wyróżnia Sepulturę spośród wielu innych krzykaczy i stawia na miejsce, które się temu zespołowi należy… na topie! (…) Talent nie jest konieczny, by nagrać świetną płytę, o ile zespół ma inwencję i pomysły. To już gwarantuje sukces. Jednakże, w przypadku takiej muzyki jak ta, konieczni są zabójczy gitarzyści i znakomity perkusista, który utrzyma tempo i napięcie na najwyższym poziomie. Sepultura gwarantuje nam to wszystko, a LP „Arise” zadowoli tych, co lubią łomot i czad.

Jak zwykle wielką klasą popisał się producent Scott Burns i dzięki niemu doskonale słychać każdy instrument. Brzmienie nie jest ani zbyt przejrzyste, ani zbyt zniekształcone, co sprawia, że ulubione kawałki takie jak „Murder”, „Infected Voice” i „Meaningless Moments” eksplodują niebywałym napięciem. Wprawdzie nikomu nie udało się jeszcze nagrać takiej płyty jak dzieło Slayera „Reign In Blood”, ale po wydaniu tego LP Sepultura wydaje się być odpowiednim kandydatem do wykonania tego zadania. Musimy tylko poczekać, by się o tym przekonać!
James Sherry


Thrash ‘Em All nr 1/1991 (ocena: 10/12)

Po kontrakcie z jedną z najbardziej znaczących wytwórni, jaką jest bez wątpienia Roadracer, cios jaki mogla wymierzyć Sepultura, w zdominowanym przez anglosasko-niemiecki z naleciałościami skandynawskimi rynek metalu, miał dopiero szansę odnieść znaczący skutek. I odniósł. Równy nokautowi, a przynajmniej nock-downowi. Naprawdę, cios – „Beneath The Remains” – okazał się zadziwiająco mocny, przeważające dobre recenzje, często wręcz entuzjastyczne nie zawierały już docinków związanych z krajem pochodzenia. Zaowocowało to rzecz jasna dodatkowym wzrostem zainteresowania i popularności. Równocześnie postępująca akceptacja death metalu jako już odrębnego gatunku, którego definicji w pełni jednakże Sepultura nie wypełnia, stworzyła niepowtarzalną okazję do wybicia się.

Płyta „Arise” po „Beneath The Remains” to pójście za ciosem, szkoda, że użyto dokładnie tej samej techniki, co wywołuje niebezpieczeństwo skuteczniejszej obrony – żeby kontynuować rozpoczętą analogię – a widowisko też na tym cierpi, stwarzając wrażenie monotonii. Ujmując rzecz dosłowniej, płyta nie wnosi żadnych nowych elementów w porównaniu z poprzednią, jest zbyt podobna. Stanowi to w mojej ocenie duży minus i nie zmienią nic wypowiedzi muzyków pełne zapewnień o oryginalności. Idąc dalej krytycznym tropem, należy stwierdzić, iż Sepultura doskonale opanowała schemat, który ongiś stworzył Slayer. Aby osłabić ton wymówki, godzi się podkreślić, że spośród wielu mniej lub bardziej udanych prób, Sepultura zrobiła to dobrze, ale nie na tyle, by stwierdzić, że „zajęła miejsce po Slayer”. Pewnych miejsc, zwłaszcza historycznych, żeby nie powiedzieć legendarnych, nie zajmuje się! A kto powiedział, że Slayer je opuścił?

W tej muzyce jest metoda. Prostota posunięta do bólu. Bólu życia, którego nic tak nie podkreśla jak death metalowa formula. Sepultura nadal nie bawi się w zawiłości techniczne, może nie potrafi, może nie chce. Wystarczy budować klimat poprzez różne efekty, w tym akustyczne wplecione między naturalnie brutalne, ale nie do przesady, riffy. Sepultura nie może być subtelna, musi być twarda, tak jak trzeba być twardym, żyjąc w Brazylii. Właśnie muzyka, ale i teksty mają złamać schemat. „Murder” to utwór o Brazylii” – mówi gitarzysta i wokalista Max Cavalera. – „Chciałem koniecznie napisać utwór, który trafi do świadomości ludzi myślących, że Brazylia to tylko plantacje kawy, słońce, czy dziewczyny w bikini. Widoki na pocztówkach nie zgadzają się zupełnie z rzeczywistością. Zbrodnie, narkotyki, ludzie bez nadziei, umierająca młodzież, rasizm i skorumpowany, wszystko dozorujący aparat policyjny – taka jest naprawdę Brazylia. Każda linijka tego tekstu to wyraża. Tak wygląda III Wojna Światowa. To nie jest wojna między narodami, lecz między jednostkami, które walczą o przeżycie. W Brazylii wciąż się ona odbywa.”

Reszta tekstów ma równie dużo pierwiastków optymistycznych i podejmuje problemy współczesności w tematyce i w sposobie nie odbiegającym od innych metalowych produkcji oraz doniesień prasowych łącznie z wojną w Zatoce. Tak jak Brazylię pokrywa przeogromna pełna niebezpieczeństw dżungla Amazonii, tak część położona poza nią jest dżunglą – kto wie, czy nie groźniejszą zdają się ją przedstawiać na „Arise” chłopcy z Sepultury?...
Rafał Kwiatkowski


Teledyski









Podobne


Sepultura - Chaos A.D.

Sepultura - Quadra - recenzja






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz