Bruce Dickinson - "The Chemical Wedding" - recenzja i ciekawostki

Bruce Dickinson - "The Chemical Wedding"

Gatunek:
heavy metal
Data premiery: 15.09.1998
Wydawca: Air Raid
Pochodzenie: Wielka Brytania
Porównaj ceny

Utwory:
1. King in Crimson
2. Chemical Wedding
3. The Tower
4. Killing Floor
5. Book of Thel
6. Gates of Urizen
7. Jerusalem
8. Trumpets of Jericho
9. Machine Men
10. The Alchemist

Bonusy:
Return of the King
Real World
Confeos

Skład:
Bruce Dickinson - wokal
Adrian Smith - gitara, instrumenty klawiszowe, chórki
Roy Z - gitara, instrumenty klawiszowe, chórki
Eddie Casillas - bas
Dave Ingraham - perkusja


„The Chemical Wedding” to piąty album Bruce'a Dickinsona i ostatni przed jego powrotem do Iron Maiden. Płyta jest do pewnego stopnia konceptem opartym na twórczości angielskego poety, malarza i mistyka Williama Blake'a. Kilka tekstów zainspirowanych jest jego wierszami, a jako okładkę wykorzystano jego obraz „Duch pchły”.



Bruce Dickinson o tytule i koncepcie



William Blake - Duch pchły Bruce Dickinson Chemical Wedding
William Blake - Duch pchły
Czy wiesz, kto to byli alchemicy? Tak, to ci sami, którzy ołów zamieniali w złoto. „Chemiczny ślub” to w ich języku związek czegoś ludzkiego z czymś boskim. (1)

Cały ten pomysł jest oparty na doświadczeniach starożytnej alchemii, symbolizuje transmutacje duszy. Alchemia stanowi moją fascynację, stąd wziął się pomysł na przedstawienie tego w mojej twórczości. Pociąga mnie to, w jaki sposób alchemicy starali się wykraść Bogu część jego wiedzy. Nie chodzi tutaj wyłącznie o wiedzę materialną, złoto i te sprawy... Ważny jest w całej tej historii proces duchowych zmian. (2)

Czułem, że „The Chemical Wedding” wymaga jakiejś myśli przewodniej, równie atrakcyjnej, co riffy wychodzące spod palców Roya Z i Adriana Smitha. I wtedy wpadłem na to, by wykorzystać motywy twórczości Williama Blake'a. (…) Blake był inspiracją dla większości kompozycji na płycie – nie tylko w sensie dosłownym, lecz także duchowym. Niemal pewne jest, że był alchemikiem albo członkiem grupy związanej z okultyzmem lub magią. (3)




Bruce Dickinson o utworach



The Tower


„The Tower” mówi o odpowiedniku Wieży Babel, o czymś, co ludzie zawsze chcieli i chcą nadal zbudować lub zrobić, by udowodnić, że są równi Bogu. (1) „The Tower" jest także wymarzonym utworem na koncerty, ma ostry drive i czad. (2)

Zdarzało mi się już wykorzystywać temat tarota w utworach Maidenów – zwłaszcza w „Revelations”, gdzie pojawia się Wisielec – ale praca na materiale źródłowym autorstwa Blake'a pozwalała mi umieścić na „The Chemical Wedding” postać Głupca oraz Kochanków w Wieży. (3)


Gates of Urizen


„Gates of Urizen” oparty został na wierszu Williama Blake'a, gdzie tytułowe drzwi czy bramy zamykają przejście w wieczność. Ale może to też być symbol siły trzymanej w zamknięciu za bramami, która, gdyby została wypuszczona, mogłaby zniszczyć świat. (1)

„Gates Of Urizen” jest tej płycie potrzebny tak jak woda ogniu. Gdy cały czas trwa jazda na maksa, taki utwór potrafi wygasić emocje i przygotować cię na kolejną porcję ciężarów. Myślę, że „Gates Of Urizen” jest czymś w rodzaju panaceum... (2)


Jerusalem


Postanowiłem napisać coś związanego z motywem wiersza „Jerusalem” Blake'a. Chciałem stworzyć utwór w klimatach pogańsko-alchemicznych, które według mnie znacznie lepiej pasowały do prawdziwego znaczenia jego utworu niż formuła podniosłej pieśni religijnej. Blake byłby pewnie przerażony, gdyby wiedział, że jego przesłanie potępiające materializm jest interpretowane na nacjonalistyczną modłę. (3)

To nowość w mojej twórczości. Śpiewając ten utwór, czuję się trochę jak minstrel, ale potem jest on już odpowiednio potężny. (2)


Trumpets of Jericho


To moja wersja historii biblijnej. Znasz historię, że mury Jerycha miały runąć na dźwięk trąb itd. U mnie trąby nie zadziałały. (1)



Machine Men


Zaczynamy się zachowywać jak istoty nieludzkie, wyrachowane, zimne jak komputery, maszyny. To źle, nienaturalnie. I to może się zemścić na nas kiedyś. (1)

„Machine Men" jest utworem bardzo w stylu Dickinsona, myślę, że takie granie nie jest obce tym, którzy znają moje albumy. Trochę w nim klimatów ze „Skunkworks”. (2)




Recenzja



Metal Hammer nr 10/1998

Nowa płyta ex-wokalisty Ironów jest świadectwem na to, że począwszy od „Accident Of Birth” Bruce wrócił do ciężkiej muzyki. I chyba po trosze świadomie nie ma zamiaru puścić w niepamięć tego, że udzielał się w heavymetalowej legendzie. Jeśli na hardrockowym „Tattoed Milionaire” unikał (nie zawsze udanie) swojej rodzimej kapeli, a na „Balls to Picasso” czy „Skunkworks” starał się odnaleźć w nowych trendach, tak na „Accident Of Birth” czy „Chemical Wedding” wraca do starych, dobrych rzeczy. Nie znaczy to jednak, że na płycie mamy Maiden i nic poza nim. Absolutnie nie.

Fakt, że „Accident Of Birth” był wielkim sukcesem, utwierdził Bruce'a w przekonaniu, że obrał słuszną drogę. Więc w tym samym składzie nagrał prawdziwie ciężki album. Tak, brzmienie to coś, co udało mu się wspaniale. Jeśli podobał się wam „Accident”, to nowa płyta wejdzie wam bez dwóch zdań.

Na początek ciężki i mroczny „King In Crimson” – taka Sabbatowska jazda. Potem tytułowy „ślub”, który jest świetnym podsumowaniem płyty. Melodyjny i ciężki zarazem plus maksymalny refren. Natomiast „The Tower” mógłby znaleźć się na „Powerslave” albo na „Piece Of Mind” – zrobiony jest tak, jak Ironi robią przeboje. Harrisowski bas, riffy gitarowe grane na dwa głosy i Bruce, nie odżegnujący się bynajmniej od spuścizny po Maiden. Jest tylko jedna różnica. Dickinson śpiewa z o wiele większym luzem i wyobraźnią niż kiedyś. Rozwinął się głos, nie ma co! „Killing Floor” z szatanem w refrenie i następujący po nim „The Book Of Thel” są ciekawe, ale bledną w porównaniu z następnym „Gates Of Urizen”, gdyż to chyba najlepszy wałek na płycie. Troszkę spokojniej, potem ogień. Po nim nie mniej udane „Jerusalem” i „Trumpets of Jericho”. „Machine Men” przywodzi mi na myśl amerykański hard rock lat 80-tych, a w kończącym płytę „The Alchemist” pod koniec pojawia się refren z utworu tytułowego. Świetny, mocny album. (...)

Przez cały czas przewijają się gdzieś z tyłu Ironi – jakby dyskretnie sugerując, w jakiej kapeli Bruce kiedyś śpiewał, a i Adrian Smith również się udzielał. (...) I o to chyba chodzi - żeby na siłę nie odcinać się od przeszłych dokonań (vide Rob Halford). Jest dobrze, więc polecam.
Pielok



Źródła cytatów:
(1) Metal Hammer 9/1998
(2) Metal Side 2/1998
(3) Bruce Dickinson - „Do czego służy ten przycisk - autobiografia”, SQN, 2017


Bruce Dickinson - covery i występy gościnne










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz