Therion - "Leviathan" - recenzja

Therion - "Leviathan"

Gatunek: symphonic metal
Data premiery: 22.01.2021
Wydawca: Nuclear Blast
www.facebook.com/therion

Gdy Christofer Johnsson zapowiadał „Leviathan” jako klasyczny, przebojowy album Therion bez eksperymentów, można się było obawiać, czy przypadkiem nie skończyły mu się pomysły i czy nie będzie to jakiś odgrzewany kotlet. Nic z tych rzeczy! Mimo braku nowinek (no, może poza ostatnim „Ten Courts of Diyo”, w którym słychać wpływy Dalekiego Wschodu) nie ma się wrażenia, że to już było. Całość brzmi świeżo, tryska energią i dobrymi pomysłami. Problem tego wydawnictwa jest inny.

Każda płyta Therion brzmi trochę inaczej, więc może kluczem są zmiany składu, które w tym zespole są na porządku dziennym? Wiadomo, że kapitan i główny dyrygent jest od początku tylko jeden i to się nie zmieni, ale trochę świeżej krwi zawsze się przydaje. Tym razem obok głosów znanych z poprzednich płyt (Lori Lewis, Thomas Vikström) pojawia się sporo nowych, tudzież nowych-starych (powracający Mats Levén, tutaj jako gość tylko w jednym utworze). Chyba na żadnej wcześniejszej płycie nie zaśpiewało aż tylu solistów, co nie tylko odróżnia ten krążek od poprzednich, ale też poszczególne kompozycje od siebie, bo niemal w każdym pojawia się inny wokal lub inna konfiguracja wokali (w większości numerów śpiewa więcej niż jeden główny wokalista).

Rzeczywiście „Leviathan”, zgodnie z zapowiedzią, jest bardzo przebojowy. Aż za bardzo. To tak, jakby pozbierać najprostsze, najbardziej przebojowe kawałki z wcześniejszych płyt („Wild Hunt” z „Vovin”, „Flesh of Gods” z „Deggial” itd.) i zrobić jeden hitowy album. Słuchałoby się tego bardzo przyjemnie, ale jednak fanom Therion czegoś by brakowało, prawda?





Utwory są krótkie – najkrótszy trwa dwie i pół minuty, najdłuższy pięć i pół. To tyle, żeby zmieścić dwie zwrotki, dwa refreny i… niewiele więcej. W niektórych kawałkach nie ma nawet trzeciego, ostatniego refrenu, nie mówiąc już o zmianach tempa, zaskakujących przejściach czy solówkach (są dwie, może dwie i pół, bo tę w „Eye of Algol” trudno traktować jak solówkę z prawdziwego zdarzenia). Żaden numer nie ma szans na rozwinięcie się, wszystkie brzmią, jak skrócone, singlowe/radiowe wersje. Albo jak wersje wstępne, niedopracowane, niedokończone, na zasadzie: OK, mamy dwie zwrotki i refren, to możemy robić następny kawałek. Tak się robi pop. Właśnie takie podejście psuje ten bardzo dobry skądinąd album.

Rozumiem, że zamysł był taki, żeby zrobić płytę prostszą, bardziej przystępną i przebojową. Jest to w pewnym sensie rekompensata za dwa poprzednie kontrowersyjne dokonania: covery francuskich piosenek i 3-godzinną rock operę, której nie sposób wysłuchać za jednym podejściem (właśnie sobie uświadomiłem, że ostatni „normalny” album Theriona ukazał się ponad 10 lat temu!). Tym razem mamy więc Therion, jaki wszyscy lubią i nie można mieć o to pretensji. Ale dwie-trzy trochę bardziej rozbudowane kompozycje by nie zaszkodziły, a wręcz uczyniłyby to wydawnictwo pełniejszym. A na potrzeby wideo utwór zawsze przecież można skrócić. Z drugiej strony dzięki tak zwartym kompozycjom nie ma dłużyzn i nie sposób się nudzić ani przez chwilę, więc może to jest jakaś metoda?

Im bardziej Therion skupiał się na warstwie symfoniczno-operowej, udoskonalając ją i angażując coraz więcej muzyków, tym bardziej zaniedbywał warstwę metalową, która stawała się coraz prostsza, coraz bardziej banalna i przewidywalna, w końcu w wielu przypadkach jej rola została zredukowana jedynie do tła (ten sam problem zresztą, nawet na większą skalę, dotyczy Nightwisha, ale tam orkiestry jest o wiele więcej, często stanowi ona trzon, przez co jest w stanie samodzielnie pociągnąć kawałek – w Therionie tak by się nie dało, bo orkiestra wciąż jest zazwyczaj dodatkiem lub tylko jednym z elementów, więc gitary mają więcej przestrzeni do wypełnienia). Przejścia od złożonych, progresywno-metalowych struktur z „Theli” do prostych, do znudzenia zgranych patentów w stylu Accept czy Manowar (co najbardziej denerwowało na „Beloved Antichrist”) nie można nazwać inaczej niż regresem. Co gorsze, w pewnym momencie nawet warstwa symfoniczna przestała zaskakiwać i obecnie Christofer Johnsson nie jest ani wybitnym kompozytorem metalowym, ani symfonicznym. Potrafi za to tworzyć świetne piosenki. I piszę to bez ironii. Choć jest też na „Leviathanie” kilka naprawdę dobrych metalowych riffów.

Ważne jednak w tym wszystkim są dwa fakty. Po pierwsze na „Leviathan” nie ma żadnych wypełniaczy ani przynudzaczy, nie ma słabych momentów. Jak wspomniałem, to przede wszystkim zbiór świetnych, chwytliwych, energetycznych hardrockowych piosenek, które na pewno sprawdzą się na koncertach (gdy te już wrócą). To również może być dobra płyta na początek dla kogoś, kto nie jest obeznany ani z Therionem, ani z metalem symfonicznym, ani nawet z metalem w ogóle. Ale każdy znajdzie tu coś dla siebie - jest i ballada („Die Wellen der Zeit”), i bardziej podniosłe momenty („Nocturnal Light”, „Ten Courts of Diyu”), i coś dla fanów power metalu („Aži Dahāka”, „Great Marquis of Hell”).

Po drugie „Leviathan” to część większej całości, a dokładniej trylogii, zatem na brak pomysłów pan Johnsson narzekać nie może. Powinien je tylko następnym razem odpowiednio dopracować. Podobno dwa następne albumy mają być trudniejsze w odbiorze. Ten krążek (czy też, jak kto woli, zbiór plików dźwiękowych) należy więc traktować jak rozgrzewkę i wygląda na to, że Bestia dopiero pokaże, na co ją stać i dopiero po usłyszeniu całej trylogii będzie można właściwie oceniać i wyciągać wnioski na temat obecnej kondycji zespołu.





Utwory:

1. The Leaf on the Oak of Far
2. Tuonela
3. Leviathan
4. Die Wellen der Zeit
5. Aži Dahāka
6. Eye of Algol
7. Nocturnal Light
8. Great Marquis of Hell
9. Psalm of Retribution
10. El Primer Sol
11. Ten Courts of Diyu

Skład:
Christofer Johnsson – gitara rytmiczna, instrumenty klawiszowe, programowanie
Thomas Vikström – wokal (1, 2, 5, 7-11)
Lori Lewis – wokal (3, 7, 8, 9)
Christian Vidal – gitara prowadząca
Nalle Pahlsson – gitara basowa

Goście i muzycy sesyjni:
Marco Hietala (ex-Nightwish, Tarot) – wokal (2)
Mats Levén (Denner’s Inferno, Aeonsgate, ex-Therion, ex-At Vance, ex-Candlemass – wokal (9)
Noa Gruman (Scardust) – wokal (11)
Taida Nazraić (The Loudest Silence) – wokal (2, 4, 11)
Rosalia Sairem – wokal (1, 6, 10)
Chiara „Dusk” Malvestiti (Crysalys) – wokal (3, 5, 7)
Björn Höglund – perkusja
Snowy Shaw – perkusja
Fabio „Wolf” Amurri (Crysalys) – instrumenty klawiszowe, programowanie
Ally Storch-Hukriede (Subway to Sally, ex-Haggard, ex-Folkearth) – skrzypce (2)
Jonas Öijvall – organy Hammonda (5, 6)


„Leviathan” będzie trylogią. Poszczególne części będą się różnić stylistycznie. Część pierwszą Christofer Johnsson określa jako najbardziej epicką, bombastyczną i przebojową. Część druga jest planowana na rok 2022 i będzie bardziej mroczna i melancholijna, również niepozbawiona hitów, jednak o smutniejszym zabarwieniu. „Leviathan 3” ma się ukazać w 2023 i być najbardziej zróżnicowany – znajdą się na nim utwory zarówno eksperymentalne i progresywne, folkowe, jak i cięższe niż zwykle.

Ze względu na covidowe ograniczenia w przemieszczaniu się między krajami członkowie zespołu i zaproszeni goście (a jest to tym razem bardzo międzynarodowe towarzystwo) nie mogli spotkać się w jednym miejscu. Dlatego album był nagrywany przez poszczególne osoby oddzielnie w aż dziewięciu krajach: w Szwecji, Izraelu, Argentynie, USA, Anglii, Niemczech, Hiszpanii i Finlandii i na Malcie.






O utworach - Christofer Johnsson



1. The Leaf of the Oak of Far

Muzyka: Christofer Johnsson, Thomas Vikström
Wokal: Thomas, Rosalia Sairem
Perkusja: Björn Höglund

„Optymistyczny utwór z wpływami heavy metalu lat 80. Końcówka jest bardzo epicka i bombastyczna, można powiedzieć, że trochę w pogański sposób. Utwór został napisany specjalnie, by być kawałkiem otwierającym.”


2. Tuonela

Muzyka: Christofer
Wokal: Thomas, Taida Nazraić, Marco Hiethala
Perkusja: Björn

„To utwór w średnim tempie i przewiduję, że będzie największym hitem z tego albumu. Jest również jednym z moich ulubionych.

Refren miał trzy wersje melodyczne, ale podobały mi się wszystkie, więc główny wokal śpiewa jedną, chór drugą, a trzecia jest zagrana na skrzypcach. Jest więc bardzo melodyjny, a jednocześnie wielowarstwowy. Po drugim refrenie wchodzi bardzo epicki, podniosły riff końcowy – tak mogłoby się wydawać. Ale po nim pojawia się drugi końcowy riff, który jest równie podniosły. Jak tort z dodatkową warstwą kremu i wisienką na górze.

Ten utwór ma trudny rytm. Partie perkusji pierwotnie nagrał Snowy, ale nie miały odpowiedniego groove’u, więc poprosiłem Björna Höglunda z Easy Action, żeby nagrał je ponownie. Wciąż to nie było to i musiał nagrywać jeszcze raz. Tym razem wreszcie było jak trzeba.”


3. Leviathan

Muzyka: Christofer
Wokal: Lori Lewis, Chiara Malvestiti (wysokie tony pod koniec)
Perkusja: Björn Höglund

„Na albumie jest siedem utworów, które mogłyby być wydane jako singiel albo wideo. Mieliśmy wybrać trzy i pomyślałem, że to będzie dobry kawałek na początek, mimo że moim zdaniem na płycie są lepsze utwory. To jedyny numer, który w moim odczuciu nawiązuje do konkretnego okresu z przeszłości Therion (Lemuria/Sirius B) i był to dobry utwór, żeby zasygnalizować, że ‘Leviathan’ będzie albumem bardziej skierowanym w stronę klasycznego brzmienia Therion (co muzycznie jest trudnym terminem, bo większość popularnych utworów różni się od siebie) niż eksperymentalnym.

Perkusję znów pierwotnie nagrał Snowy, a potem Björn. Tak samo zresztą było w przypadku ‘Leaf of the Oak of Far’.”


4. Der Wellen der Zeit

Muzyka: Nalle Pahlsson
Wokal: Taida
Perkusja: Snowy Shaw

„Pewnego dnia dostałem od Nalle maila z utworem i pytaniem: ‘Może moglibyśmy to jakoś wykorzystać?’ To było w stylu folk w rytmie 6/8, bez słów, z nuceniem obrazującym linię wokalną. Bardzo mi się spodobało i od razu wpadłem na pomysł, że tekst powinien dotyczyć germańskiej bogini Nerthus. Wkrótce usłyszałem w wyobraźni, jak można by to przearanżować na coś bardziej epickiego i podniosłego. Snowy dorzucił pomysł rytmu opartego na tomach i werblach zamiast typowego beatu.”


5. Azi Dahaka

Muzyka: Christofer
Wokal: Thomas, Chiara
Perkusja: Snowy

„Intro i zwrotki to coś pomiędzy heavy metalem lat 80. a intensywnymi klasycznymi aranżacjami. W bridgach słychać inspiracje Bliskim Wschodem. Nie brzmi to jak ‘Wine of Aluqah’, ale można powiedzieć, że to ta sama kategoria.

Refreny są zainspirowane starymi szwedzkimi szlagierami z okresu od końca lat 30. do wczesnych lat 50. Nie chodzi o żadnego konkretnego artystę ani piosenkę, tylko o typową melodyjność i pretensjonalny klimat. Chór w tle również brzmi typowo dla tamtych czasów.

Muzyka popularna w tamtym okresie pod wieloma względami stanowiła coś pomiędzy muzyką pop a klasyczną/operową i była to dla mnie świetna szkoła. Korzystano wtedy z małych klasycznych zespołów, a w wokalach zawsze dało się słyszeć inspiracje wielkimi klasycznymi, ciepłymi wibratami. Ale jednocześnie były tam wpływy prostych folkowych piosenek z bardzo przystępnymi melodiami i prostymi strukturami utworów. To ten rodzaj muzyki w połączeniu z jazzem i bluesem stał się podstawą rock and rolla i popu.

W tym utworze Snowy bębni bardzo intensywne i kreatywnie!”


6. Eye of Algol

Muzyka: Christofer, Thomas
Wokal: Rosa
Perkusja: Björn

„Co wyjdzie, jeśli połączysz Bathory, Venom, Pentagram, Genesis, Beatles, Bacha, Arethę Franklin, perski folk i Pierre’a Isacssona (szwedzki wokalista basowy, który tworzył dziwaczne country w latach 70.), a następnie wyślesz to wszystko w kosmos i przerobisz na coś nowego? Oczywiście świetny utwór Therion. Obok ‘Rise of Sodom’ to chyba najbardziej porywający kawałek, jaki kiedykolwiek stworzyłem. Ten ma trochę szybsze tempo i gotycki klimat. To mój ulubiony numer na płycie i myślę, że stanie się jednym z moich ulubionych utworów do grania na żywo. Uwielbiam riff w refrenie, jest w mojej pierwszej piątce gitarowych riffów Theriona.

Dużo eksperymentowaliśmy, zanim powstała ostateczna wersja. Na specjalnej edycji płyty jako bonus znalazła się wersja z alternatywnym wokalem. Możecie usłyszeć, jak brzmiały inspiracje Beatlesami, zanim został dodany Bach dla równowagi. Dla mnie brzmiało to bardziej jak połączenie Queen i Beach Boys niż Beatlesi, więc zdecydowanie coś trzeba było z tym zrobić – a jak można to było rozwiązać lepiej niż dodając do tej mieszanki trochę ponurej starogermańskiej muzyki barokowej?”


7. Nocturnal Light


Muzyka: Thomas
Wokal: Thomas, Lori, Chiara
Perkusja: Snowy

„Bardzo bombastyczna i epicka kompozycja w tempie 6/8. Hollywoodzki klimat zmieszany z wpływami bliskowschodnimi. Opowiada o sumeryjskiej bogini Inannie. Oparta głównie na chórze i orkiestracji, przypomina muzykę filmową. A kiedy wydaje ci się, że to koniec, wkracza fragment ze zmienioną tonacją i jeszcze potężniejszą symfoniczną aranżacją – zatem znowu mamy tort z dodatkową warstwą kremu i wisienkami!”


8. Great Marquis of Hell

Muzyka: Christofer, Thomas
Wokal: Thomas, Lori
Perkusja: Björn

„Thomas przysłał mi szybki kawałek, który był dobry, ale wydawał się zbyt komercyjny dla Theriona. Ale i tak mi się podobał, więc stwierdziliśmy, że może nagramy go jako bonus czy coś w tym stylu.

Kilka tygodni później przysłał mi nową wersję. W środku dodał część ze świetną dramatyczną melodią, brzmiącą jak plagiat ‘Toccaty’ Bacha zakończony progresywną zagrywką w stylu Deep Purple z lat 70. To + fakt, że refren był naprawdę potężny, wywołało we mnie przekonanie, że ten kawałek powinien być „stherionizowany”. Zatem przerobiłem zwrotki, zachowując linię wokalną, ale zmieniając riff i akordy, żeby zabrzmiało mroczniej. Potem stworzyłem riff początkowy i fajne przejście zainspirowane Mercyful Fate. To z kolei podsunęło mi pomysł, żeby trochę zredukować melodię w refrenie (pierwotnie był pełen wspaniałych popowych harmonii) i zaprosić Kinga Diamonda, żeby w nim zaśpiewał. Poprosiłem Snowy’ego, żeby zapytał Kinga, ale King odpowiedział, że nie da rady, bo w tym czasie nagrywa własny album. No, dobra, w takim razie musimy spróbować czegoś innego. Thomas spróbował zaśpiewać bardziej brutalnie niż zwykle i dodaliśmy chóry dla ubarwienia w kilku momentach. I nagle wyszedł najcięższy numer na albumie. Kto by pomyślał?”


9. Psalm of Retribution

Muzyka: Christofer, Thomas
Wokal: Mats Levén, Thomas, Lori
Perkusja: Björn

„Tak jak chciałem trochę ostrzejszego głosu w pewnych częściach ‘Tuonela’ (czego wynikiem było zaangażowanie Marco), miałem to samo poczucie tutaj. Ale w tym przypadku pomyślałem, że odpowiedni będzie metalowy głos o bardziej rock’n’rollowym charakterze, więc Mats Levén bardziej pasował do układanki. Zwrotki to świetna wariacja z Matsem, Thomasem i Lori. Refren jest najbardziej dramatycznym fragmentem tego albumu, ma coś z atmosfery horroru ‘Omen’. Dla kontrastu warstwa instrumentalna zawiera jedną z tych klasycznych melodii, z których stworzenia w ciągu tych wszystkich lat jestem najbardziej zadowolony. Po prostu piękna, jeśli mogę sam tak powiedzieć.”


10. El Primer Sol

Muzyka: Christofer, Thomas
Wokal: Thomas, Rosa
Perkusja: Snowy

„Gdy zdecydowaliśmy się zrobić ‘klasyczny, przebojowy album Therion’, naszym zamysł nie było kopiowanie żadnych konkretnych utworów ani albumów. Ale tekst tego kawałka jest w pewien sposób powiązany z ‘Quetzalcoatl’ (z albumu ‘Lemuria’). Gdy graliśmy w Oaxaca w Meksyku w 2018, odwiedziliśmy tamtejsze ruiny i to zainspirowało nas, by kontynuować tę historię. Tym razem utwór poświęciliśmy przeciwnikowi Quetzalcoatla – Tezcatlipoce. Muzyka powstała jednak dopiero w 2020, gdy rozpoczęliśmy sesję do ‘Leviathana’. Nie brzmi jak ‘Quetzalcoatl’, ale należy do tej samej kategorii.”


11. Ten Courts of Diyo

Muzyka: Thomas
Wokal: Noa Gruman, Taida, Thomas
Perkusja: Snowy

„Przez te wszystkie lata eksplorowaliśmy muzykę z wielu obszarów planety, a tematy tekstów były jeszcze bardziej zróżnicowane geograficznie. Ale nigdy nie zagłębiliśmy się w kulturę Dalekiego Wschodu, ani muzycznie, ani tekstowo. To oczywiście wielka szkoda, ale wreszcie przyszedł na to czas. Klasyczny album Therion zawsze eksplorował coś, czego wcześniej nie robiliśmy, więc proszę bardzo.

Thomas przysłał mi ten utwór z intro, w którym było słychać inspiracje indyjskie, ale zmieniliśmy to na chińskie i wybraliśmy również odpowiedni temat tekstu. Dla mnie ten kawałek brzmi jak jakaś nieistniejąca piosenka z płyty Alice’a Coopera ‘Welcome to my Nightmare’, która jedzie do Chin i tam coveruje ją Therion. Christian Vidal zagrał wspaniałe, melodyjne solo na gitarze, zaczynające się jak melodyjny rock i zmieniające się w trochę neoklasyczne.”



Therion - Vovin





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz